Uff, wydawałoby się, że wyjeżdżając z Warszawy będę oddalał się od teatrów, opery, filharmonii. Na szczęście tak się nie stało. Od tego momentu byłem bowiem na Inauguracji Roku Chopina i koncercie Lang Langa. Uczestniczyłem w premierze
Borysa Godunowa w reżyserii Mariusza Trelińskiego. Byłem w Teatrze Polonia na
Bagdad Cafe. Ostatnio w Teatrze 6. Piętro i sztuce Woody’ego Allena – spektaklu, o którym głośno przede wszystkim z powodu Kuby Wojewódzkiego. Jego udział traktowany jest przez wielu bardzo często jako chwyt marketingowy, który ma przyciągnąć widzów do kolejnego prywatnego teatru w Warszawie. Udało się, bo tłumy były - przede wszystkim młodzi ludzie wypełnili widownię. I może to jest powód, dla którego owacje były na stojąco. Publiczność poderwała się i stojąc dziękowała aktorom. Przyznam się, że nie rozumiem tych reakcji. Spektakl udany, świetna inscenizacja, dużo interesujących pomysłów i formalnych rozwiązań, no i interesujący w swojej roli Kuba Wojewódzki. Jednak to nie był wystarczający powód, aby na stojąco nagradzać spektakl.
Takie reakcje zachowuje się naprawdę na wyjątkowe wykonania, na szczególne przeżycia. Nie spotkałem się z tak powszechnymi reakcjami w teatrach za granicą. Byłem na znakomitych wykonaniach z wyjątkowymi artystami, ale owacje na stojąco zachowuje się dla naprawdę czegoś wyjątkowego. W przypadku spektaklu w Teatrze 6. Piętro ja nie miałem takiego powodu. Świetnie się bawiłem, wielokrotnie czułem się, jakbym przeglądał się w zwierciadle i obserwował swoje niepokoje i frustracje. Zadziwiał mnie Kuba Wojewódzki i rewelacyjny Michał Żebrowski oraz Małgorzata Socha. To jednak za mało. Warto sprawić, aby
owacje na stojąco zarezerwować dla naprawdę wyjątkowych wydarzeń artystycznych, dla wyjątkowych artystów i wyjątkowych emocji. W przeciwnym razie następuję dewaluacja naszych reakcji. Jeżeli po każdym spektaklu, koncercie, recitalu podrywamy się, to jak dziękować za coś naprawdę na najwyższym poziomie artystycznym? Może warto zastanowić się, czy rzeczywiście artyści wywołali nadzwyczajne przeżycia, wykazali się czymś wyjątkowym poza profesjonalizmem i dobrym warsztatem. Być może stanie się tak na Traviacie w inscenizacji Mariusza Trelińskiego z Aleksandrą Kurzak w roli Violetty. Niestety, bilety udało mi się dostać dopiero na spektakl w maju. Mam nadzieję, że do tego czasu uda mi się zobaczyć i przeżyć jeszcze coś wyjątkowego. Pilnuję, śledzę repertuary, rezerwuję miejsca i czekam z dreszczem emocji, czy wydarzy się coś wyjątkowego, co pozwoli mi długo nie zapomnieć o wydarzeniu.