sobota, 18 stycznia 2014

O początku, który może być zawsze

W zimowe przedpołudnie mała dziewczynka zapytała napotkanego na spacerze starszego pana, który wydał się jej czymś zmartwiony. Nieśmiało podeszła do niego i rozpoczęła rozmowę.*

Co się stało, że Pan płacze?
Płaczę nad dziecięcymi marzeniami, które uleciały z biegiem lat, godnością, którą zabiły moje porażki, nad niewykorzystanymi zdolnościami, które przehandlowałem za bezpieczną egzystencję, nad utratą własnej tożsamości, zadeptanej przez tłum. Płaczę nad zmarnowanym talentem, któremu się sprzeniewierzyłem.
Dlaczego?
Kiedy byłem mały, miałem marzenia. Lubiłem położyć się na łące układając sobie z trawy poduszkę. Mówiłem sobie, że w przyszłości świat będzie należała do mnie, że będę mądrością dorównywał Salomonowi, a nawet go przewyższę. Będę władcą, zdobędę wszystko, o czym pragnę i będę tym, kim tylko zechcę.
A co się stało z pana marzeniami?
Patrzę na siebie ze wstydem i coraz częściej odwracam się z przerażeniem od swego odbicia w lustrze. I zastanawiam się, gdzie podziały się moje marzenia i kto skradł mi te wszystkie dobra?
Czy poznał pan tę tajemnicę?
Nie, nie mogę pamiętać. Upływające lata zniszczyły te wspomnienia, albowiem napełniły mój umysł lękiem, zwątpieniem, troskami, wyrzutami sumienia i nienawiścią. Tam, gdzie zamieszkują te bestie, nie ma miejsca na radosne wspomnienia.
Proszę więcej nie płakać. Dziś jestem po to, aby panu pomóc. Ta chwila jest jak linia dzieląca życie. Wszystko, co działo się przed nią, to jakby przedłużenie okresu, który pan przespał. Przeszłość umarła. Dzisiaj jest początek nowego życia.
Czuję się, jakbym był w jaskini zatracenia. Czy możliwe jest, aby rozpocząć nowe życie?
Proszę sobie wyobrazić, że dzisiaj są pana narodziny. To nowa data. Poprzednie życie było tylko jak próba przed spektaklem w teatrze. Tym razem kurtyna jest podniesiona, a na widowni publiczność patrzy i czeka, by zasypać pana oklaskami. Tym razem na pewno pan nie zawiedzie ani siebie, ani ich.
Mężczyzna uśmiechnął się i pomyślał, że ta mała dziewczynka to anioł w przebraniu. Poczuł w sercu radość. Dziewczynka wzięła za ręce starszego pana, spojrzała w jego oczy i powiedziała szeptem:
Wyfrunie pan niby motyl z poczwarki, tak wysoko, jak tylko pan zapragnie i ani osy, ani ważki, ani modliszki rodzaju ludzkiego nie przeszkodzą w pana misji, ani w poszukiwaniach prawdziwych bogactw życia. Jest pan największym cudem. Największym cudem świata.

Starszy pan zapłakał.
* * *

* Do napisania tej historii zainspirował mnie List od Pan Boga zamieszczone w książce Og Mandino Największy cud świata. Wydawnictwo Meriutm 1995