To tylko jedna ze sfer mojego funkcjonowania. Sfera zawodowa. Jest też przecież również życie prywatne i wpisane w nie kolejne role. Stephen Covey powiada, że nie można czuć się szczęśliwym i spełnionym, jeżeli nie zachowuje się równowagi pomiędzy życiem prywatnym i zawodowym, jeżeli zaniedbuje się role, które pełnimy w swoim życiu. Trudno bowiem czuć satysfakcję, czy spełnienie, kiedy w życiu zawodowym nie odnosimy sukcesów, kiedy sprawy wymykają się spod naszej kontroli. Podobnie wygląda sytuacja, kiedy w domu dzieją się rzeczy, które nie układają się po naszej myśli.
Wczoraj dowiedziałem się o interesującym projekcie Teatr Jednego Dnia. W manifeście czytam:
Gdziekolwiek jesteś, cokolwiek teraz robisz, chciałbym, żebyś uświadomił sobie, że grasz. Jesteś aktorem w teatrze codzienności. Stwarzasz swoje postaci: kobiety, mężczyzny, polityka, biskupa, premiera, szefa opozycji, świętej, nadąsanego, człowieka sukcesu, idealnej matki, autorytetu, Polaka katolika i ty sama najlepiej wiesz, kogo jeszcze.
Celem projektu jest przede wszystkim pokazanie, że świadomość roli pozwoli nam uświadomić sobie, że role te wybieramy. Bardzo często wybieramy te, które są oczekiwaniem społecznym. Nie zawsze są to świadome wybory. Dlatego też uświadomienie sobie wszystkich ról, które codziennie odgrywamy jest początkiem skutecznego działania. Czy role te są wynikiem naszych marzeń, celów, które odkryliśmy.
Autor projektu Artur Betlejewski powiada:
27 marca 2010 roku wszyscy zagramy siebie. Nie trzeba nic zmieniać w swoim zachowaniu. Wystarczy uświadomić sobie role, które gramy i podejść do zadania świadomie. Jakich rekwizytów używasz, jakie emploi tworzysz, jakie dialogi są właściwe? Jak łatwo przychodzi ci improwizować kogoś, kim nie jesteś? Jak trudno stać się kimś, kim chciałabyś być?Projekt jest niezwykle interesujący, pozwala nie tylko na zdystansowanie się do samego siebie i odkryć to, co jest dla nas najważniejsze. Pozwala odpowiedzieć sobie na wątpliwości. Czy czujemy się w odgrywanej roli dobrze, czy dokonaliśmy świadomego wyboru? Czy to jest dla nas najlepszy scenariusz, czy to jedyny wybór? Zacząłem zastanawiać się, czy rola dyrektora, którą pełnię, jest tą, która jest dla mnie? Na czym ona polega? Co jest jej istotą? Czy dobrze ją gram i czy potrafię w przyszłości być jej dobrym odtwórcą? Czy angażuję się w stu procentach? Nie odpowiedziałem sobie na to pytanie wcześniej. Przyjąłem propozycję, bo mam plan stworzenia unikatowej szkoły. Takiej, która będzie początkiem zmian w oświacie. Dzięki temu stworzę model, która będzie odpowiadał współczesnym czasom, który będzie pozytywną odpowiedzią na powszechnie oczekiwane zmiany w polskiej dydaktyce. Jednego jestem pewien, trudnym jest dla mnie godzenie różnych ról. Z jednej strony oczekuje się ode mnie doskonałych tekstów, dobrze przeprowadzonych zajęć, sprawnego kierowania szkołą, z drugiej czuję, że prywatnie przegrywam. Projekt to okazja, aby po raz kolejny przyjrzeć się moim marzeniom, wartościom i priorytetom. Zmusił, aby zastanowić się na tym, co jest dla mnie ważne. Jeżeli role, które wybieram wynikają z moich najgłębszych i w pełni uświadomionych marzeń, trudno zagrać źle. Trzeba je tylko odkryć.