sobota, 26 grudnia 2009

Święta na nowy czas

To były wyjątkowe święta. Wyjątkowe, bo inne niż dotychczas. Odkąd sięgam pamięcią Wigilię spędzałem zawsze w rodzinnym domu. Tym razem było inaczej, wybrałem się do pięknego ośrodku na Mazurach. Kolacja była w restauracji wśród moich znajomych. Przy stolikach obok siedzieli ze swoimi rodzinami zupełnie obcy mi ludźmi. Po raz pierwszy jadłem na Wigilię zupę grzybową, a nie barszcz czerwony, który był obowiązkowy w moim domu. Zastanawiam się, czy w ten sposób nie rozpocząłem jakiegoś nowego etapu życia. Nastąpiło takie przyspieszenie, że święta zaczynają się już w listopadzie. Nigdy dotąd nie uzmysławiałem sobie, że dzisiejsze czasy, nie znoszą czekania, bo po co czekać do 24 grudnia, kiedy można zacząć świętowanie już w listopadzie. Choinki, Mikołaje, prezenty są obecne niemal od dwóch miesięcy. Kiedyś w dzień Wigilii ubierało się choinkę a od rana trwały przygotowania do uroczystej kolacji. Nikomu nie przyszło do głowy, aby wcześniej stroić dom i wigilijne drzewko. Zawsze ten sam rytuał. Po kolacji prezenty i kawa z domowym ciastem i czekanie na Pasterkę. Dziś nawet ona jest wcześniej - również w Watykanie nastąpiło przyspieszenie. Czar prysł i w jego miejsce pojawiło się zupełnie nowe, inne przeżycie. Czym bowiem są święta, kiedy odziera się je z duchowości, metafizyki, tajemnicy i radości narodzin nowego życia w wymiarze osobistego rozwoju. Święta i ich cykl sprawiał, że miało się poczucie ciągłości, trwania. Ta powtarzalność sprawiała, że czułem się bezpieczny, że moje korzenie czerpią z tego źródła siłę do dalszego wzrostu. Zmieniło się wiele i wygląda to zupełnie inaczej. Bałem się, że zmiana sprawi, że Wigilię będę przeżywał emocjonalnie, że będzie brakowało mi tego domowego zapachu pierogów i smażonego karpia, bo tegoroczna kolacja bardziej uroczysta niż inne w całym roku niczym szczególnym się nie wyróżniała. A jednak Święta te zapamiętam jako wyjątkowe - bo właśnie inne, które nie dały się wpisać w komercyjny banał. Spacery, basen, wspólne słuchanie muzyki, rozmowy o książkach, głośne czytanie ich wybranych fragmentów, które warto, aby inni poznali, a także dyskusje o ważnych i mniej ważnych sprawach oraz ogromny spokój i całkowity brak pośpiechu. Poczułem, że wraz ze zmianą tradycji następuje zmiana w moim życiu. Zmiana jakościowa, zmiana, która pozwoliła spojrzeć mi na wiele spraw z nowej perspektywy. Nauczyłem się wiele, poczułem bliskość z ważną dla mnie osobą. Byłem z wszystkimi, których kocham, bardziej obecny, bo myślami towarzyszyłem im przez ten cały świąteczny czas. Wybrałem w tym roku inaczej i czuję, że potrzebowałem tego z wielu powodów.