wtorek, 11 maja 2010

O dyscyplinie, talentach, rytuale i pasji

Obejrzałem ostatnio kilka znakomitych występów młodych tancerzy – amatorów, którzy nie kończyli żadnych szkół baletowych, ani tanecznych kursów. Tancerzy, którzy rozwinęli swoje umiejętności do niebywałych możliwości. Tańczą i opowiadają o swojej pasji w taki sposób, że zarażają swoim entuzjazmem i szczęściem wszystkich, którzy ich podziwiają. Z zachwytem słucham, kiedy jeden z tancerzy mówi o tym, jak tańcząc zapomina o zewnętrznym świecie. Nie istnieje dla niego nic oprócz czucia własnego ciała i muzyki, która wyzwala w nim ten niezwykły ruch. Choć często okupione to jest ciężką pracę i potem. Oni jednak tego nie czują. Patrzę na tych młodych ludzi i zastanawiam się, czy kiedykolwiek byłem zaangażowany w sposób, w którym nie czuję ani czasu, ani miejsca. Psychologia nazywa to "przepływem", "uskrzydleniem". Dla mnie to stan, kiedy powstają wyjątkowe dzieła i nie jesteśmy w stanie powiedzieć, skąd płynie ta energia. Każde oderwanie mnie od czynności, którą się zajmuję w tym "uskrzydleniu", powoduje złość i irytację. Chcę jak najszybciej wrócić do pracy, lektury, pisania. Po prostu do tego, co przerwałem. Czynność pochłania mnie całkowicie. Wówczas powstają najciekawsze pomysły, spisuję je wszystkie, próbuję je opisać, nadać konkretny wymiar. Jednak takie momenty nie przychodzą często. Dlatego też zazdroszczę tym, którzy są w stanie wyzwolić w sobie tę siłę niemal na żądanie. W latach 90-tych czytałem książkę „Przepływ. Psychologia optymalnego doświadczenia.” Jej autor - Mihály Csíkszentmihályi – amerykański psycholog węgierskiego pochodzenia powiada, że przysłowiowy pot zalewa nam oczy także, gdy uprawiamy sporty, wspinamy się, tańczymy. Praca z sercem – twierdzi - daje poczucie lekkości. Jeśli pojawia się wysiłek – czujemy, że jest sensowny i doświadczamy z tego powodu wyjątkowego uczucia. To dar, który naprawdę warto odkryć i kultywować. Czasami obserwuję uczniów, jak pochłonięci są pracą i nie słyszą, jak się do nich mówi. Nie reagują na moje uwagi. Zastanawiam się, czy jest możliwość, aby odkryć tę umiejętność i możliwość zaangażowania się w swoją pracę. To na pewno też kwestia pasji, którą trzeba odkryć i ją rozwijać. Kto może w tym pomóc? Jak ją wyzwolić?

Kiedyś przeczytałem na blogu Wandy Loskot o rytuale, który warto stworzyć w swoim codziennym planie dnia. Zrozumiałem wówczas różnicę miedzy dyscypliną, która męczy i nie przynosi efektów, a dyscypliną “skuteczną”. Rządzą nami nawyki, a dyscyplina – twierdzi Wanda Loskot - może być tylko trampoliną, która pozwala wystartować. Nawyki zaś buduje się poprzez stopniowe wprowadzanie ważnych dla siebie rytuałów. Oto jej “recepta” na budowanie rytuałów: „zbuduj poranny rytuał na bazie najważniejszych celów; koniecznie uwzględniaj odnowę w każdym nowym rytuale; na początek tylko jeden rytuał miesięcznie.”

Puść talenty w ruch i żyj z pasją
– to z kolei zaproszenie na spotkanie, które znalazłem ostatnie w internecie. Mogłoby być znakomitym mottem każdego. Kiedy obserwuję, z jaką konsekwencją Marcin Polak rozwija stronę portalu Edunews.pl, to jestem przekonany, że oprócz pomysłu najpierw była dyscyplina, później rytuał, który sprawiał, że codziennie znajdowałem na tej stronie ważny materiał dotyczący nowoczesnej edukacji. Rozwój portalu jest dziś wynikiem jego pasji, która pozwoliła stworzyć mu jeden z najbardziej opiniotwórczych portali edukacyjnych.