czwartek, 7 stycznia 2010

Inauguracja Roku Chopinowskiego z Lang Langiem

W sierpniu ubiegłego roku na zakończenie festiwalu "Chopin i jego Europa" Eldar Nebolsin zagrał dwa koncerty fortepianowe Chopina. Orkiestrą Symfoniczną Filharmonii Narodowej dyrygował Antoni Wit. Finałowy koncert nie zachwycił mnie zupełnie. Drugie części obu koncertów Chopina, które stanowią dla mnie sedno interpretacji, zagrane zostały bezbarwnie, bez większej emocji. Artysta zupełnie mnie nie porwał, nie porwał też publiczności To wykonanie na pewno nie było na miarę finału festiwalu.

Z ogromną więc ciekawością wyczekiwałem na wykonanie koncertu Chopina w wykonaniu Lang Langa. Znałem go jedynie z nagrań DVD i CD. Natomiast nie słyszałem wcześniej w jego wykonaniu Chopina. Dziś miałem okazję usłyszeć tego wyjątkowego artystę na żywo. Byłem w Filharmonii Narodowej na Inauguracji Roku Chopinowskiego (był Prezydent RP, Marszałek Sejmu, minister kultury i wielu wybitnych postaci zarówno życia kulturalnego, jak i polityki). Koncert był nagrywany przez TVP i reatransmitowany przez program drugi Polskiego Radia. Na początku nie byłem do końca przekonany do interpretacji Langa ani Poloneza Es-dur, ani do koncertu fortepianowego f-moll. Tak było do momenty, kiedy Lang nie zagrał jego drugiej części. Wówczas stało się coś niesamowitego, poczułem jakby artysta zjednoczył się z boską energią. Jeszcze nigdy nie słyszałem takiego wykonania Larghetta. Trzecia porwała mnie i byłem już pewien, że słucham jednego z największych artystów na świecie. Koncert był potwierdzeniem fantastycznej klasy artysty. To było wykonanie na miarę Inauguracji. W wykonaniu Lang Langa było tyle spokoju, liryzmu, delikatności, wirtuozerii,a jednocześnie ogromnej energii i przede wszystkim zrozumienia polskiej duszy. Tak, wydawałoby się, że to nie możliwe, aby chiński pianista mógł tak dobrze rozumieć charakter muzyki Chopina. Lang ma ten talent. Udowodnił to swoją interpretacją, kiedy pojawiały się echa polskich tańców ludowych. Słuchałem jak zaczarowany. Wokół mnie panowała ogromna cisza i czuć było, że publiczność została uwiedziona. Zamarła w bezruchu słuchając prawdziwego geniusza! Trudno będzie mi zapomnieć interpretację w tak znakomitym wykonaniu. Grała orkiestra pod kierunkiem Antoniego Wita, podobnie jak w sierpniu ubiegłego roku. Ta sama orkiestra, ten sam dyrygent, ale dwóch różnych wykonawców i dwa różne doświadczenia. Dla mnie dzisiejszy koncert i wieczór to wydarzenie i ogromne przeżycie. Obcowałem z wielkim artystą.