niedziela, 12 czerwca 2011

O pewnym koncercie

Dawno nie widziałem takiego koncertu w Opolu. Zachwycił mnie zorganizowany w hołdzie Ewie Demarczyk. Wzruszenie, wspomnienie i nostalgia za dawnymi festiwalowymi wydarzeniami. Pamiętam z dzieciństwa radiowe relacje z Opola, potem transmisje telewizyjne. Liczne bisy, przeboje, które przetrwały do dziś i publiczność, która nie pozwalał artystom tak szybko zejść ze sceny. Konferansjerzy nie potrafili sobie często z tym poradzić. Opolska publiczność była uparta i domagała się swego. Transmisje przeciągały się do późnej nocy, a przy śniadaniu dyskutowano o wrażeniach. Wreszcie wydawano longplay z festiwalowymi przebojami. Oczywiście kupowało się go i słuchało godzinami. Takie są moje dziecięce wspomnienia, gdy świat nie oferował setek kanałów telewizyjnych i nie było internetu. To były lata 60-te ubiegłego wieku!

Wczorajszy koncert to powrót do tamtych czasów. Piękna w formie scenografia, interesujący pomysł na prezentację wielkich utworów Ewy Demarczyk i na dodatek w znakomitej reżyserii Magdaleny Piekorz. Zadbała o wszystko. Marcin Kydryński przywrócił w wiarę w prawdziwą konferansjerkę. Zrobił to nie gorzej niż jego ojciec. Orkiestra poprowadzona przez Krzesimira Dębskiego z pięknymi aranżacjami urzekła mnie. No i śpiewające Panie - prawdziwe piosenkarki i aktorki. Podobały mi się niemal wszystkie. Takich koncertów już nie ma, a ten wczorajszy poświęcony Wielkiej Damie był chyba ostatnim. Kilka minut wcześniej pokazywano komercyjny kicz z tancerzami, efektami i fajerwerkami. To znak czasu. Jakie to szczęście, że nie zrezygnowałem i powróciłem z TVP Kultura, gdzie transmitowano również na żywo uroczystości rozdania nagród na 36. FPFF w Gdyni.

W TVP 1 zobaczyłem wczoraj prawdziwy koncert z gwiazdami. Poprowadzony z klasą, z ogromnym szacunkiem dla widza i wiarą w słuchaczy. Brawo! Szkoda tylko, że zabrakło głównej Bohaterki wieczoru. Mam nadzieję, że oglądała i była równie wzruszona, co ja. Przeżyłem wspaniałe emocje!